Kalabria podsumowanie

Kalabria jest piękna.
Fragmentami dzika i niedostępna, zagadkowa i zaskakująca. Warto zjechać z autostrady i pokonywać trasę bocznymi drogami. Dużo tu domów starych, zrujnowanych albo takich, które utknęły na pewnym etapie budowy.
Trafić można na małe mieściny albo nieco większe miejscowości. Ludzie przyglądają się z ciekawością, jakby przejezdni byli jedyną atrakcją.
Drogi są dziurawe, a niekoszona trawa na poboczu rozprzestrzenia się i zagarnia powoli trasę przejazdu. Błoto, piasek, a niekiedy kawałki skał czy mulda podeszczowej ziemi zalegają na asfalcie, aż dziw, że w ogóle asfalt tam jest.
Odnieśliśmy wrażenie, że za jakiś czas część tych dróg po prostu zarośnie albo wypłucze je wartko spływająca, deszczowa rzeka.

W regionie, który odwiedziliśmy trzeba mieć solidne hamulce. Drogi wiodą albo ostro pod górę albo ostro w dół. Płasko też bywa, jak się wyjedzie pod górę.
Do tego niezliczona ilość zakrętów.
Nasz motocykl po kilku minutach jazdy uruchamiał chłodnicę, a zapach klocków hamulcowych towarzyszył nazbyt często.

Niestety chopper nie sprawdza się na kalabryjskich drogach. Tu przydałby się motocykl turystyczny – zwinny, lekki i dający możliwość poruszania się bocznymi, niekoniecznie asfaltowymi drogami. Nie natknęliśmy się na inne choppery, za to skuterów było mnóstwo.

Nie podzielamy zdania, że Kalabria jest zaśmiecona, niebezpieczna i nic tam nie ma. Owszem, trafiały się dzikie wysypiska, ale w Polsce również ich nie brakuje.

Z kolei swawolnie biegających psów, psinek i innych czworonogów jest dużo. Widzieliśmy auto, które próbowało najechać na większego psa, stojącego na środku drogi (pewnie by go wystraszyć).

Nawet raz nie natrafiliśmy na nieprzyjazne potraktowanie w czasie pobytu. Mamy spostrzeżenie, że ludzie żyją w Kalabrii wolniej i spokojniej.

Ceny paliwa nie są niższe niż na przykład w Toskanii.
Również koszty kawy z rogalikiem czy obiadu w restauracji są porównywalne.
Jest różnica w podejściu do klienta i w dbałości o aspekt wizualny, czyli wrażenia estetyczne, ale to tez zależy od miejsca.
Nas obsługiwał kelner w spodniach dresowych i koszulce, nie pierwszej świeżości. Jego szefem był pan w jeszcze bardziej sfatygowanej i poplamionej podkoszulce.
Na stole rozłożone papierowe ceraty albo nie. Bardziej czuliśmy się jak na stołówce niż w restauracji.
O ile kawa była paskudna, o tyle obiady bardzo smaczne. Zresztą obsługa nadrabiała serdecznością, co dla nas jest bardzo istotne, więc ich nieco „luźny” uniform nie raził.
Pogoda pokrzyżowała nam plany i nie mieliśmy okazji popłynąć na wyspy Lipari i Stromboli.
Na zdjęciu poniżej przedstawiam cennik i trasę rejsu (pan z obsługi podał nam cenę 40 euro od osoby), na rok 2016.

Woda w Morzu Jońskim i Tyrreńskim jest krystalicznie czysta, co stwarza idealne warunki do nurkowania.

Nasza plaża była kamienista, a piaszczystych też nie brakuje. Mieliśmy na kempingu prysznic blisko plaży, by móc po kąpieli w morzu zmyć sól ze skóry.

Na kempingu „La Scogliera” był mini market, bar i restauracja.

W mini markecie, na zapytanie o miękkie pieczywo, pan brał w ręce bułki, chleb i inne pieczywo, po czym naciskał je palcami i zachęcał do tego samego. Tym sposobem mieliśmy wybrać to, co według nas jest najmiększe.

Kilka kilometrów od kempingu jest sklep, w którym można zaopatrywać się w pieczywo i  regionalne przysmaki.

Pogoda bardzo skróciła nasz pobyt na Kalabrii, a mam marzenie jeszcze tam wrócić, bo zobaczyliśmy tylko mały fragment tego wspaniałego regionu.

Dobrego dnia-)

Powiązane artykuły

Ciekawe co jeszcze?

Ścieżka kategorii

Popularne kategorie

Comments

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj