Etap 2
San Foca – Otranto (około 26 km)
28 marca 2023 roku.
Uchylam nieco firanę i zaglądam nieśmiało przez okno, by zobaczyć niebo. Łapię się na tym, że trzymam kciuki za pomyślny widok. Grafitowe chmury smętnie wiszą nad rzędem anten dachowych. Zauważam tę, która całą noc obijała się o metalowy pałąk, wisząc na antenowym kablu. Rozluźniam palce i informuję rodzinę, że kurtki i chusty przydadzą się również dzisiaj.
W barze jemy śniadanie na słodko i chwilę potem ruszamy w kierunku Otranto, końcowego punktu drugiego etapu.
Eh, ten wiatr. Trudno rozmawiać, nie sposób usłyszeć, o czym mówi osoba obok, bo słowa są od razu porywane. Podmuchy z każdej strony, jakby chciały ściąć nas z nóg. Miałam wrażenie, że moje rzęsy trzepocą jak zazdrostki.
Pięknie tu jest. Czujemy przestrzeń. Grotta della Poesia, Le Due Sorelle, Torre dell’Orso czy Baia dei Turchi, to kilka zachwycających miejsc. Zresztą prawie cały czas byliśmy pod wrażeniem naturalnego wybrzeża Adriatyku. Bez infrastruktury turystycznej i hoteli, zagarniających widoki i plaże na swój użytek, czyni Salento wyjątkowym.
Do Otranto doszliśmy późnym popołudniem, zmęczeni i „przewietrzeni” na wskroś. Pewne było, że pójdziemy na kawę i coś słodkiego, a potem do miejsca zarezerwowanego na nocleg. Do głowy by nam nie przyszło, że znajdziemy tu inspirację do wprowadzenia słodkiego wypieku w naszej włoskiej restauracji w Polsce.
Mowa o pasticciotto, kruchym ciastku wypełnionym kremem budyniowym z wiśnią. Wyjątkowo smaczny wypiek.
Kiedy otworzyliśmy drzwi do pokoju, w którym mieliśmy spędzić noc, odłożyliśmy plecaki i ściągnęliśmy buty, poczuliśmy przypływ zmęczenia. Miałam wrażenie jakby paznokcie w stopach postanowiły rozprostować się. Plan był prosty, szybka kąpiel i łóżko. Nawet do głowy nam nie przyszło, by wyjść na spacer, przecież robiliśmy to codziennie.
Jutro trzeci etap Cammino del Salento.
Dobrego dnia-)