Anghiari

Sobota 16 lipca. Jedziemy do Anghiari. O tej porze roku słoneczniki pysznią się do słońca  wspaniałym odcieniem żółcieni, najczęściej soczystym jak cytryna. I tak jadąc przez toskańskie pagórki mijaliśmy kolejne wioski, słonecznikowe pola i smukłe szpalery cyprysowych drzew. Jak dobrze, że mam aparat na kartę, a nie na kliszę.

Włoskie miasteczka w lecie zachwycają niezliczonymi ilościami kwiatów – w terakotowych doniczkach i donicach, w znoszonych skórzanych butach albo w starej muszli klozetowej. Kamienne ściany w połączeniu z plamami kolorów natury, i niczym niezmącony spokój,  wprowadza  w optymistyczny nastrój i powoduje mimowolne wstrzymywanie oddechu z zachwytu. Zauważyłam u Pawła nieustający błogi uśmiech. Wszystko w cieniu murów pamiętających najstarszą historię.

Spacerowaliśmy w czasie sjesty, kiedy mieszkańcy przygotowują obiad i odpoczywają w domu. Uliczki ukryte w cieniu dały chwile wytchnienia od upalnego słońca. Kilka osób  siedziało w barze popijając aperitif nad gazetą.

Oto Anghiari uchwycone przez nas podczas urodzinowego spaceru.

Dobrego dnia-)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Powiązane artykuły

Ciekawe co jeszcze?

Ścieżka kategorii

Popularne kategorie

Comments

  1. ….miło popatrzeć ,
    naprawdę pięknie – dla kogoś , kto lubi stare mury i kwity , to przyjemność móc na moment przenieść się w tamte strony….i poczuć się tak jakby się tam było…
    …czekam na więcej…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj