Zerknęłam na mapę – w okolicy Castelluccio znajduje się miasteczko o nazwie Giovi, niestety po drugiej stronie rzeki Arno, więc w grę wchodził tylko dojazd autem. Na mapie, w pobliżu rzeki, umieszczono symbol wieży z napisem Cartiera di Giovi, co zaintrygowało nas na tyle, że uznaliśmy to miejsce za cel spaceru. Dzieciaki zostały w domu, dlatego popołudnie mieliśmy tylko dla siebie. Nie przypuszczaliśmy, że ten spacer zamieni się w wycieczkę pełną wrażeń.
To przytulne i oddalone od zgiełku miejsce, sięga czasów rzymskich. Prawdopodobnie była tutaj świątynia i pomnik, poświęcone Jowiszowi (Giove), stąd nazwa miasteczka. Patrząc na nie z przeciwległego brzegu rzeki, można odnieść wrażenie, że miasto Giovi to twierdza na skarpie, ale to mylne wrażenie, ponieważ budowa murów miała na celu zabezpieczenie osady przed przepływającymi rzekami – Arno i Chiassa.
Giovi zawsze było miejscem niedzielnych wycieczek mieszkańców Arezzo i okolic. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu przybywali tu, by spędzić czas nad wodą i zjeść świeże ryby, złowione przez wędkarzy, a przechowywane i chłodzone w zbiornikach z bieżącą woda, które służyły jako lodówki. Kąpiel w rzece, danie z węgorza „alla Giovese”, a na koniec partyjka w karty, składały się na idealny wypoczynek. Historia gościnności Giovi sięga XIV wieku, już wtedy istniał tu „hospitale” ( uważa się, że był umieszczony w zamku ), rodzaj schroniska, w którym można było tylko przenocować. Z kolei najpopularniejszym posiłkiem był „scotto” ( tłum. rozgotowany), składający się z wina, chleba i warzyw. Istniał duży popyt na ryby wyławiane w Arno, nie mogło również zabraknąć makaronów i lasagne oraz „panata” (rodzaj toskańskiej zupy o nazwie ribollita). Już w połowie 1800 roku znany był hotel i restauracja „Il Principe”, która do dzisiaj sławna jest z dań na bazie ryb. Nie pozostaliśmy obojętni, kiedy poczuliśmy wspaniały zapach, przechodząc obok tej restauracji. Mamy w planach wizytę w „Il Principe”, w najbliższym czasie. Lokal znajduje się w centrum Giovi.
Serce miasteczka wydaje się dość ciasne, ale to wrażenie mogło być spotęgowane przez dużą ilość aut, oblegających plac na czas sjesty. Charakterystyczny dla Giovi jest zamek, zdominowany przez wysoka wieżę, widoczną z wielu miejsc, a obecna struktura zamku pochodzi z około 1900 roku. Kościół Santa Maria Assunta, który utworzono w XIII wieku, zastąpił prawdopodobnie pierwotną kaplicę zamkową. Kościoły zabytkowe budowano tak, by wejście zorientowane było na wschód, w tym przypadku wejście jest od zachodu. Niestety nie udało się zajrzeć do wnętrza tego kościoła.
Nie przypuszczaliśmy, że schodząc w stronę rzeki Arno zbliżamy się do Cartiera, miejsca historycznie bardzo ważnego dla Giovi. W XVI wieku, tam gdzie rzeka Chiassa wpada do Arno, było kilka młynów. W 1909 roku bracia Boschi w tym samym miejscu zbudowali Cartiera czyli papiernię, gdzie produkowano żółty papier ze słomy, w latach 40-tych XX wieku zaczęto używać makulaturę. Papier z Cartiera di Giovi był znany i eksportowany w całej Italii. Obok papierni był również młyn do produkcji siarki. W 1931 roku młyn został strawiony przez pożar, a w jego miejsce powstał zakład hydro-energetyczny. Niszcząca powódź z 1968 roku uszkodziła poważnie papiernię, która w 1983 roku zakończyła działalność. Budynki, które pozostały po papierni robią zarazem imponujące i przygnębiające wrażenie, zewnętrzna struktura jest dobrze zachowana, niestety nie ma możliwości wślizgnięcia się do środka, ponieważ wejście ograniczają wysokie ogrodzenia i zakazy wejścia na teren Cartiera di Giovi.
Kolejnym odkryciem dla nas był most spinający brzegi rzeki Arno. Teraz, by dotrzeć do Giovi wystarczą wygodne buty, bo mamy tylko dwa kilometry spacerem wśród gajów oliwnych. Przy okazji mijamy zabytkową perełkę w Pieve a Sietina. Nad rzeką jest bardzo dobre miejsce do odpoczywania i kąpieli, a w razie ataku głodu, gdy kanapki się skończą, do restauracji mamy parę kroków. Poniżej kilka migawek z Giovi, które warto wpisać na listę miejsc godnych odwiedzenia.
Dobrego dnia-)