Marcowy dzień na południu Polski. Pomyślałam sobie, że skoro panuje ładna pogoda, to zrobię”remanent” ogrodu. Aura jednak zaplanowała co innego i wtorkowy poranek jest biały.
Wczoraj Maja rozpoczęła edukację we włoskim w przedszkolu. Może nie tak dosłownie, bo chyba niewielu rodziców w pierwszym dniu edukacji ściga przedszkolny bus.
Kiedy Paweł z córą przyjechali do scuola dell’infanzia, okazało się, że dzieci właśnie wyjechały na przedstawienie do szkoły w Capolona – miejscowości, w której załatwialiśmy wszelkie formalności dotyczące zapisu Mai do przedszkola i pierwszej klasy. Gdy zawiedzeni wychodzili z budynku, Paweł zobaczył tył przedszkolnego busa, znikającego za zakrętem. Zapakowali się szybko do auta i ruszyli w ślad za nim. Kierowca z dzieciakami na pokładzie najwidoczniej obrał inną drogę, bo zniknął im z oczu. Mimo to Paweł z Mają postanowili jechać do Capolona i spotkać się z przedszkolakami pod szkołą.
Na miejscu, po busie nie było ani śladu. Kiedy spacerowali tam i z powrotem Paweł pomyślał, że może coś źle zrozumiał, że to jednak nie tutaj będzie przedstawienie. Wtedy właśnie zza zakrętu wyłonił się przedszkolny bus! To się nazywa pościg – ścigać kogoś, by potem czekać na niego u celu.
Pani wpierw migała się brakiem biletów, ale Pawła desperacja sprawiła ( chciałabym to zobaczyć), że oboje dostali się na przedstawienie w szkole.
Paweł zauważył, że wszystkie dzieci reagują radośnie na to samo – był to aktor kręcący tyłkiem, co wywołało salwy śmiechu przedszkolaków. Pan był bardzo ekspresyjny i nawet mój mąż oglądał przedstawienie „bez odrywania wzroku” – jak sam powiedział.
Jak na nietypową inaugurację w przedszkolu, to emocji było aż nadto. Dlatego by ochłonąć, Paweł zabrał Maję do baru. On sam pochłonął kawę i rogalika, a Maja ciambellę. I bardzo proszę nie sugerować się nazwą BAR dosłownie, bo jest to nazwa kompletnie nie pokrywająca się z polskim odnośnikiem.
Dobrego dnia-)
Tez bym chciala zobaczyc jak Pawel przekonuje pania …..Majka juz niedlugo bedzie was uczyc italiano i tego jej zycze