Sadzonki i ryby

Po zakupach w sklepie ogrodniczym przyszedł czas na „uziemienie” naszych sadzonek. Znalazłam z Mają w ogrodzie mnóstwo glinianych doniczek – w całkiem dobrym stanie i takich, które rozpadały się w rękach. Z niektórych ciężko było usunąć ziemię, ale jak już się udało, to powstał bardzo ciekawy efekt.

Od dłuższego czasu jest bardzo pogodnie w naszym regionie, dlatego możemy szaleć w letnim ubraniu, przynajmniej w ogrodzie. Dla nas pogoda letnia (25 stopni), choć nie dla naszych sąsiadów za płotem. Patrząc na ich ubiór, pewnie wczesna wiosna. Życzliwi donoszą mi o pogodzie w Polsce, zalecają zabranie w drogę powrotną  raczej ciepłe okrycia.

Wracamy do ogrodu. Maja zajęła się przygotowaniem – i tu użyję Jej zwrotu – „żyrandola ziołowego”. Ułożyła na nim rozmaryn, tymianek, szałwię i miętę, a wszystko z myślą o Pawle, który rządzi w kuchni ku radości wszystkich (moja jest największa). Z tego żyrandola właśnie wzięliśmy zioła do naszych duszonek.

Bazylia, pomidorki koktajlowe (nawet czarna odmiana) i pietrucha są w doniczkach, natomiast papryka i bakłażan w ziemi. Kupiliśmy krzak maliny i planujemy przywieźć parę sadzonek tego owocu z Polski – może się przyjmą. Nie jestem znawcą i wykwalifikowanym ogrodnikiem, raczej działam intuicyjnie. Traktujemy ten rok jako eksperymentalny, również ogrodniczo.

Truskawki i poziomki mają już zielone owoce, natomiast te w mojej polskiej wiosce dopiero rozwinęły listki. To samo ma się z drzewami owocowymi – włoska czereśnia ma owoce wielkości zielonego groszku, a ta polska jeszcze kwiatami przyozdobiona. Za to jaki ja mam rabarbar w polskiej ziemi w tym roku – pędy grube jak ręce drwala. Może w ramach  eksperymentu zabiorę jakieś bulwy do Italii.

Zawsze cieszyło mnie dłubanie w ogrodzie, takie swobodne, bez ściśle określonych reguł. Dlatego nie mam w moim maleckim ogrodzie wymagających krzewów czy innych okazów roślin i uważam, że jest piękny.

Kiedy już wszystko było na swoim miejscu, Paweł przyniósł pstrągi i powiesił je na drzewie, by obeschły. Potem uruchomił wędzarnię. Rozsiedliśmy się na leżakach i, tak jak marzyliśmy od dłuższego czasu, mogliśmy w błogości oddać się słodkiemu nicnierobieniu. Może z małymi przerwami, bo z rybkami mieliśmy kilka potyczek, choć efekt końcowy był bardzo smaczny.

Dobrego dnia-)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Powiązane artykuły

Ciekawe co jeszcze?

Ścieżka kategorii

Popularne kategorie

Comments

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj