Rzym obchodzi 2774 urodziny.
W tej sytuacji śpiewanie „Sto lat, sto lat…” może wydawać się nieco dziwne. Solenizantem jest Rzym, solenizantką jest Roma (tak po włosku nazywamy to miasto). Roma na wspak to amor – miłość.
Budowle są tak ogromne w stosunku do człowieka , że trzeba zadzierać głowę do nieba, a i tak niewiele widać. Pomaga dystans, oddalenie, perspektywa.
Zwiedzaliśmy Rzym jeżdżąc na skuterze.
To tam, na skrzyżowaniu, ktoś znienacka otworzył drzwi. by wysiąść z auta w momencie, gdy naszą Vespą chcieliśmy je wyminąć. Nic bardzo poważnego się nie stało.
Gdy czekałam na ogarniającego szpitalne formalności Pawła, zainteresowały się mną starsze panie. Były ciekawe dlaczego mam nogę w gipsie. Nie znając włoskiego języka opisałam im przebieg zdarzenia.
Paweł, który obserwował nas z daleka, stwierdził, że moje zaangażowanie w opowiadanie było tak duże, że wziąłby mnie za żywiołową Włoszkę. No tak, przy nikłej znajomości języka obcego, całe ciało przejmuje rolę translatora.
Mamy klika miejsc, do których chcielibyśmy znowu zajrzeć będąc w Rzymie, i wcale nie są na szczycie listy popularności wśród turystów. Bo jednak najbardziej kochamy chodzić bez mapy.
W Italii warto kupić pizza al taglio (pizza na kawałki) i kosztować różnych, nieraz zaskakujących połączeń. Tym razem wybraliśmy pizzę z menu pizzarium Bonci.
Rzym oferuje wiele wariantów zwiedzania. Tylko od ciebie zależy, jaką drogę wybierzesz i czym będziesz się poruszać.
Warto przyjechać na kilka dni, by bez pośpiechu i planu poruszać się ulicami miasta, zjeść w restauracji dla lokalsów, wypić kawę w losowo napotkanym barze, odkryć inną perspektywę widokową dla znanego zabytku.