Wieczorem przyszła wiadomość głosowa na telefon, nagrana przez dziecko. Pomyśleliśmy, że to żart albo pomyłka. Chwilę później dotarł kolejny SMS z informacją od pewnej mamy, że jej syn Lorenzo ( kolega Mai z przedszkola ), zaprasza naszą córkę na urodziny do kina. To dopiero zaskoczenie.
Wszyscy byliśmy zadziwieni, a najbardziej Maja, bo przecież do przedszkola chodzi zaledwie dwa miesiące i nie mówi po włosku. Wpierw u Mai zadziałał mechanizm obronny w stylu „ale tam będą sami chłopcy”, „ale ja nie zrozumiem włoskiego filmu” i „a co jak zasnę w kinie?”.
Odebraliśmy Maję wcześniej z przedszkola. Pojechaliśmy kupić prezent dla Lorenzo, co wcale nie było takie proste. Dowiedziałam się, że sprawdzonym upominkiem będzie ubranie,choć doszliśmy do wniosku, że dzieci najbardziej cieszą się z zabawek i w tę stronę poszliśmy. Jesteśmy obcokrajowcami i poruszamy się po omacku w kategoriach włoskiego życia codziennego, pomyśleliśmy więc, że albo trafimy albo nie.
Byliśmy umówieni na 16.20 w kinie „Il Magnifico”. Przyjechaliśmy wcześniej, bo nie znamy „zasad” urodzinowych w Italii (teraz możemy śmiało stwierdzić, że byliśmy o godzinę za wcześnie). Wkrótce pojawił się solenizant – nie wiedzieliśmy wcześniej, który to chłopak. Mój włoski szybko poległ w zderzeniu z oryginalną prędkością wymowy tego języka. Ale kiedy powiedziałam mamie Lorenzo, że uczę się włoskiego, ta zwolniła i mówiła do mnie prostymi zwrotami, za co dzięki wielkie i jeszcze większa ulga.
Lorenzo wpierw włożył głowę do torby z prezentem, by wyjąć ją z błogim uśmiechem na twarzy, bo prezent okazał się trafiony. Wszystko odbywało się w typowym dla Włochów chaosie – tata Lorenzo spóźnił się z tortem, seans został przesunięty z 17-stej na 17.30. I bardzo pocieszny widok – wszystkie dzieciaki szły z colą na seans, tylko Maja dzierżyła butlę wody.
Maja wyszła z kina zachwycona – powiedziała, że film bardzo jej się spodobał, chociaż był trochę smutny.
Podziwiamy naszą córkę, bo wiedzieliśmy, że bariera językowa mocno Ją hamuje, a jeszcze bardziej stresuje. Była bardzo onieśmielona, kiedy pojawili się koledzy z przedszkola i jakby zawiedziona, że nie ma żadnych dziewczyn. Na szczęście koleżanki z przedszkola przyszły, Maja nabrała odwagi i zaczęła zabawę z rówieśnikami. Brava Maja.
Dobrego dnia-)
….Maju ,,tak trzymaj ,, do odważnych świat należy
pomalutku , małymi kroczkami będziesz robiła postępy ,
a rodzice ani się nie obejrzą a w domu będzie prawdziwa „włoszka ”
życzę Ci z całego serca abyś pokonywała kolejne bariery….