Wróciłam. Siedzę w mojej polskiej wiosce – wietrznej, chłodnej i mało słonecznej. Od kilku dni zastanawiam się o czym pisać, bo jakby chęci mniej i z weną nie po drodze.
Pomyślałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do wakacji w Italii. Do miejsca, które wybraliśmy na pierwsze włoskie wakacje czyli do Albinii w prowincji Grosetto.
Wzdłuż drogi Via Aurelia Nord, a zarazem wzdłuż wybrzeża Morza Tyrreńskiego, ciągną się ośrodki wypoczynkowe. Najczęściej są to drewniane lub murowane domki kilkuosobowe z klimatyzacją, łazienką i minikuchnią. Oczywiście pola kempingowe z dostępem do prądu i wody są tak samo popularne. Na miejscu są małe sklepy z podstawowymi artykułami spożywczymi i akcesoriami na plażę. Nie brakuje lukali, w których rano można wypić kawę i zjeść rogalika, a wieczorem kolację.
Odległość z domku do morza to zaledwie 100 – 200 metrów spacerem przez piniowy las. Zauważyliśmy, że normą jest zostawienie parasola i leżaków na plaży, o ile planuje się powrót po sjeście. Nie spotkaliśmy osób korzystających z parawanu.
Kempingi to miejsca stworzone dla dzieci, bo oprócz placów zabaw są łazienki dostosowane do wzrostu małych brzdąców. W ciągu dnia można zapisać dziecko do grupy, którą zajmują się animatorzy. To oni zabierają je na plażę, organizują czas i zachęcają do kreatywności. Natomiast wieczorami, najczęściej około godziny dwudziestej pierwszej, odbywają się imprezy z tańcami, śpiewem i zabawami – przede wszystkim dla dzieci.
Kiedy słońca i plaży mieliśmy już dość, wybieraliśmy się na wycieczki. Miejsce godne polecenia to Saturnia – a w niej gorące siarkowe i śmierdzące źródła. Korzystaliśmy z „dzikich” kąpielisk, a można również spędzić czas w wypasionych warunkach w Terme di Saturnia
Następnie miejsce to Pitigliano, bardzo „przytulne” miasto , oddalone od Albinii około 50 kilometrów. Warto zostać w nim do wieczora, zjeść kolację i wyjeżdżając, zrobić zdjęcia. Mnie opadła szczęka z wrażenia, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Pitigliano w ciągu dnia, a wieczorem już opadło mi z wrażenia wszystko.
Żadne zdjęcia, choćby nie wiem jak dobre, nie oddadzą atmosfery i klimatu tych miejsc. Nie tylko Pitigliano , Saturnia czy Porto Santo Stefano, a również Monte Argentario czy wyspa Giglio wywołują radość, przypływ dobrego samopoczucia, doznania estetyczne i kulinarne, a czasem również dawkę mocnych wrażeń (wyjazd autem na Monte Argentario). Pogoda gwarantowana, a powrót do domu z naładowanymi akumulatorami na przynajmniej kilka miesięcy.
Dobrego dnia-)