Jesteśmy w San Vincenzo.
Wieczorem pozamykaliśmy rolety i okna, ponieważ huk fal bijących o brzeg i rozszalały wiatr nie dawały się skupić. Szarpało parasolami, które stoją na tarasach i zawiewało piasek na drogi i chodniki.
Idąc na kolację opustoszałymi ulicami, czuliśmy się dość nieswojo. Pozamykane, ciemne okna domów i ani śladu człowieka. Na szczęście w pizzerii przy kolacji zebrała się całkiem pokaźna ilość osób.
Dzisiaj rześki poranek i 8°C. Czas na kawę.
Dobrego dnia-)
Prosimy trochę więcej materiału 🙂
Gdzie paczuszka z zmenczetti heheh ?
Wszystko zjedliśmy w drodze powrotnej. Brakuje rano rogalika z kremem i kawką.