Powyższy obrazek przedstawia lutowy poranek 2017 roku w Tivoli (prowincja Rzym) w czasie zlotu pięćsetki. Żałowaliśmy wtedy, że nie wzięliśmy przekąsek i koca, by wygrzać kości i poleniuchować na trawniku wśród historycznych zabudowań Villa Adriana. W tym roku, o tej samej porze, taki pomysł byłoby niemożliwy do zrealizowania ze względu na intensywne opady śniegu, które dotarły nie tylko do Rzymu i prowincji Arezzo, ale również do Scauri, w którym śnieg to ewenement.
Italia ma za sobą epizody zimowe, ostatni z lutego 1956 roku, który przyniósł opady śniegu i mróz utrzymujący się przez dwadzieścia dni. W internecie znaleźć można czarno-białe fotografie z tego okresu, na jednej z nich dwóch narciarzy szusuje przez Plac Świętego Piotra w Rzymie.
Pierwszego marca 2018 zamknięto placówki szkolne ze względu na ryzyko opadów śniegu, a co za tym idzie niedogodności i zagrożenia dla prowadzących auta. Nie tylko ja z utęsknieniem czekam na ciepło i mruczę pod nosem ” byle do wiosny” co rano, kiedy na termometrze -15 stopni Celsjusza. Poniżej zostawiam fotki, które pozyskałam dzięki uprzejmości kilku osób, m.in. Gosi, Magdy, Agnieszki i Rafała. Przedstawiają okolice Rzymu, Arezzo i Scauri. Byle do wiosny! Dobrego dnia -)