Pierwsze zdjęcie wykonałam w zeszłym roku. Przedstawia warunki atmosferyczne lutowego poranka w Tivoli (prowincja Rzym), w czasie zlotu Fiata 500. Żałowaliśmy wtedy, że nie wzięliśmy przekąsek i koca. Można było wygrzać kości w słońcu i poleniuchować na trawniku, wśród historycznych zabudowań Villa Adriana.
W tym roku, o tej samej porze, taki pomysł byłoby niemożliwy do zrealizowania ze względu na nadejście zimy.
Intensywne opady śniegu dotarły nie tylko do Rzymu i prowincji Arezzo, ale również do Scauri, w którym śnieg to ewenement.
Italia ma za sobą epizody zimowe. Ostatni, spektakularny, z lutego 1956 roku, który przyniósł opady śniegu i mróz utrzymujący się przez dwadzieścia dni.
W internecie znaleźć można czarno-białe fotografie z tego okresu, na jednej z nich dwóch narciarzy szusuje przez Plac Świętego Piotra w Rzymie.
Pierwszego marca 2018 roku zamknięto placówki szkolne ze względu na ryzyko opadów śniegu, a co za tym idzie niedogodności i zagrożenia dla prowadzących auta.
Nie tylko ja z utęsknieniem czekam na ciepło i nucę pod nosem „byle do wiosny” co rano, kiedy na termometrze -15 stopni Celsjusza.
Poniżej fotki, które pozyskałam dzięki uprzejmości kilku osób, m.in. Gosi, Magdy, Agnieszki i Rafała.
Przedstawiają okolice Rzymu, Arezzo i Scauri. Byle do wiosny!
Dobrego dnia -)