Wynajem mieszkania

Prasówka

Wpierw przez kilka dni przeglądaliśmy oferty najmu na włoskiej stronie internetowej, a potem Paweł wysyłał zapytanie o dostępność mieszkania. Sporo było agencji wystawiających interesujące nas oferty, a braliśmy pod uwagę różne rejony Toskanii – od Livorno przez Roccastrada po Arezzo.

Na początku poszukiwaliśmy z zaciekawieniem, byliśmy bardzo zaintrygowani, jednak wiele godzin przed laptopem potrafiło skutecznie zmęczyć umysł. Zdjęcia ofert często są niewyraźne, odwrócone do góry nogami lub powtarzają się w ogłoszeniach różnych domów. No i jeszcze jedna rzecz – zamieszczane są również oferty dotyczące wynajmu wakacyjnego, co nie zawsze jest widoczne na pierwszy rzut oka.

Po kilku dniach brnięcia przez gąszcz ogłoszeń,znalezieniu interesujących nas ofert i wysłaniu zapytań,usiedliśmy zadowoleni w oczekiwaniu na pierwsze odpowiedzi. I tu w zasadzie czar prysł, bo na 90% zapytań nikt nie odpowiedział. Jak już się odezwał, to najczęściej po kilku dniach i lakonicznie.

Klucze

Kolejny etap, tuż po umówieniu spotkań z agentami, to zorganizowanie logistyczne tak, byśmy nie wracali oglądać oferty innego biura nieruchomości w tej samej prowincji.
Biorąc pod uwagę sjestę w Italii, trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo sjesta oznacza przerwę w pracy w godzinach mniej więcej 12.30 – 16.00.
Może być tak, że obejrzymy jeden dom o godzinie 11-tej, a drugi po 16-tej. Zdarzyło się że Paweł, umówiony na oglądanie domu w poniedziałek, nie doczekał agenta nieruchomości, bo ten myślał, że umówieni są na wtorek.
Finał poszukiwań, jak mogłoby się wydawać, to spotkanie z właścicielem domu w agencji nieruchomości w celu podpisania umowy i przekazania kluczy. My również tak myśleliśmy odbierając klucze do mieszkania, które wynajęliśmy w pobliżu Lucignano.

Prąd, woda i…..gazu brak

Wróciliśmy do Polski i chwilę później Paweł z dzieciakami wyruszył z powrotem do Włoch, by przygotować dom do zamieszkania. Trzeba go było pomalować, wysprzątać i umeblować.
Na miejscu okazało się, że w domu nie ma wody, gazu i prądu.
W Italii media „podłączane” są po wynajęciu mieszkania, o czym ani agent ani właściciel nas nie poinformował. Przyjęli za pewniak, że o tym wiemy. Tylko dzięki uprzejmości sąsiadów i przedłużce mieliśmy prąd. Paweł zakupił maszynkę elektryczną, by cokolwiek gotować. Wodę czerpał z sześciopaków kupowanych w sklepach.
W ciągu trzech dni pojawił się prąd i woda.
Gaz, potrzebny do ogrzewania domu i gotowania, po kilku tygodniach.
Dzisiaj śmiejemy się, wspominając wieczorne posiedzenia przy świecach z wizerunkiem Ojca Pio i poranne wizyty w barze, nie tylko na kawę i rogalika.

Nie spieszy się

Zapytasz, co było tak skomplikowane i czasochłonne w uruchomieniu mediów? Nic.
Odblokowanie wody, gazu i prądu polega na przyjeździe danej ekipy do mieszkania, zerwaniu plomby i przekręceniu zaworu. Przy całej procedurze obecny musi być najemca lub osoba upoważniona przez niego.
Kiedy kilka tygodni temu zdecydowaliśmy się na zmianę miejsca zamieszkania, wzięliśmy pod uwagę powyższe utrudnienia. W obecnie wynajmowanym domu zablokowany jest tylko gaz. Wahaliśmy się czy nie zostać w Italii do dzisiaj, bo właśnie w poniedziałek, między godziną 8.30 a 10.30 miała przyjść ekipa odblokować gaz.
Chyba tylko doświadczenie i przeczucie nakazało nam dać upoważnienie i wrócić w piątek do Polski.
Dzisiaj Paweł zadzwonił do Italii, do upoważnionego pana, i okazało się, że ekipa gazowa nie przyszła. Ot, włoska praktyka.

Dobrego dnia-)

Powiązane artykuły

Ciekawe co jeszcze?

Ścieżka kategorii

Popularne kategorie

Comments

  1. jak widać żyją bezstresowo….
    i należałoby sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest lepsze :
    czy życie w napieciu które skłania nas do przestrzegania pewnych norm ( godzina , dzień , miejsce) ?
    czy może , jak nie dzisiaj to jutro albo za tydzień itp?
    myślę ,ze powoli będziecie się wdrażać w mentalność włoską ,
    i bez pośpiechu spokjnie , sielsko rozpoczniecie nowy etap waszego życia…..

    • tak po jakimś czasie na tym świecie okazuje się , że wcale nie chodzi o ciągłe spinanie się bo to i tamto – a ci którzy to dostrzegą są po prostu szczęśliwsi hehehehhe .
      Nie ubliżając tym którzy kochają się ciągle spinać ….

  2. Fajnie i rzeczowo prowadzony blog. Zawiera konkrety i jednocześnie duża nuta uśmiechu,teraz „pod wiatr” lecz jestem przekonany iż w niedługim czasie będzie już tylko ” z wiatrem do szczęścia” Powodzenia i czekam na kolejne wpisy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj