Kiedy wszyscy wyszli z domu, postanowiłam zrobić tiramisu w wersji „Mam godzinę czasu”. Przygotowanie ciasta zajmuje 20-30 minut, plus chłodzenie. Warto zaangażować dzieciaki do pomocy.
Przygotuj:
500 gram mascarpone
5 żółtek
2 opakowania cukru wanilinowego
cukier puder
gorzkie kakao
biszkopty podłużne
kubek mocnej kawy (z ekspresu, a w ostateczności rozpuszczalnej)
Do dzieła:
Zaparzam mocną kawę i daję jej chwilę na ostygnięcie.
Mascarpone wkładam do wysokiego naczynia i, mieszając mikserem na małych obrotach, dodaję po kolei pięć żółtek (jeśli bardzo duże żółtka to mniej). Mascarpone musi mieć gęstą konsystencję, bardziej do rozsmarowania niż wylania na biszkopty.
Potem dodaję cukier wanilinowy i cukier puder. Nie robię bardzo słodkiego kremu więc nie daję dużo cukru, proponuję kosztować i dosypywać według swojego uznania.
Kiedy kawa nieco ostygnie, hojnie polewam pierwszą warstwę biszkoptów, na nią rozsmarowuję krem, a ten posypuję kakao i nieco cukrem pudrem.
Potem układam kolejną warstwę biszkoptów znowu hojnie kropiąc je kawą, wykładam krem, posypuję kakao i cukrem pudrem.
Mnie wychodzą trzy warstwy biszkoptów, które kończę kremem z kakao.
W wersji dla familii nie stosuję alkoholu do kawy. Inna opcja zakłada dodanie likieru Amaretto, również według uznania.
Ciasto chłodzę w lodówce (nawet 30 minut wystarczy).
Tak wygląda gotowe tiramisu. Znikło tak szybko, że nie zdążyłam zrobić foto w przekroju.
Buon appetito.