Pojemność walizki
Gdy przygotowywałam się do podróży powrotnej do Polski, otworzyłam walizkę i od razu w głowie pojawiła się myśl: „Nie wezmę wszystkiego, co przywiozłam do Italii”.
Kiedy wyjeżdżaliśmy kamperem, spakowałam nawet mój długi, gruby sweter, a on jeden normalnie zajmuje połowę przestrzeni mojej walizki. Teraz wracam autokarem, więc pakuję się prawie jak na cammino, tylko niezbędne rzeczy. Laptop będę mieć przy sobie, do tego torba z prowiantem i mały plecak. Maja przygotowała koc, rożek pod głowę, listę filmów na drogę i słuchawki – dostałam przydział fonii do lewego ucha.
Każda pora jest dobra, nawet ta nieprzyzwoita (w niektórych okolicznościach)
Zwykle jeździłam autokarem z Arezzo o przyzwoitej porze (godzina 10.00) i podróż do Polski zajmowała około 25 godzin. Tym razem należało być na miejscu przed piątą rano i przygotować się na dobre 30 godzin w drodze. Początek naszej podróży zaczynał się w miejscowości Cassino – dobrze kojarzysz nazwę, to kilka kilometrów od Monte Cassino, miejsca, które nie pozostawia obojętnym.
Za oknem było ciemno, a obecność ulewnego deszczu zdradzał dźwięczny szum w rynnach. Trzecia rano. Gdy ja przygotowywałam przekąski, Paweł zajmował się upchnięciem walizek do maleńkiego bagażnika. Według nawigacji mieliśmy do Cassino godzinę drogi.
„Dzień dobry” nocą
Lubię te autokarowe podróże, w przeciwieństwie do rozstań z Pawłem. No cóż, na drogę biorę jeszcze kilka przytulasów i ciepłych słów.
Nie wiedziałam, czy z kierowcą przywitać się bardziej w stylu „dobry wieczór” (bo jest ciemno) czy raczej „dzień dobry” (przecież jest ciemno). Podzieliłam się z nim tą wątpliwością, a on szybko ją rozwiał, odpowiadając z uśmiechem „dzień dobry”. Walizki wylądowały w luku bagażowym, a my na swoich miejscach. Byłam zaskoczona małą ilością pasażerów.
Pogodynka na skraju załamania
Za oknem autokaru pogoda ulegała dynamicznym zmianom, a wyświetlacz, uparcie i czerwonymi, kanciastymi cyframi, utrzymywał, że na zewnątrz jest 16 stopni Celsjusza. Trafiliśmy na porywisty wiatr, który bujał autokarem wte i wewte, na ulewny deszcz, przez który wycieraczki nie były w stanie dobrze wykonać roboty, na bezchmurne niebo z pochmurnymi akcentami, co było spektakularne i ostatecznie na śnieg, co przyniosło spadek temperatury do zera na północy Italii i towarzystwo mrugających na pomarańczowo pługów.
Autokar pełen inspiracji
Niezmiennie lubię obserwować ludzi i pewnie z wzajemnością. Podróż autokarem dostarcza całe bogactwo obrazów ludzkich zachowań.
Zauważyłam, że współpasażerowie po pewnym czasie wspólnej podróży zapominają, że poza nimi jedzie przynajmniej dwadzieścioro innych osób. Ostatecznie, będąc już w domu, uznałyśmy z Mają, że to był jeden z lepszych i bardziej kulturalnych przejazdów w naszej historii podróżowania autokarem.
Skórki królów w panierce bip bip
Widok pani obcinającej skórki paznokci objawiło się na naszych twarzach zaskoczeniem i niedowierzaniem. Pani musiała to zauważyć, bo od razu schowała cążki.
Para starszych osób przed nami oglądała serial „Korona królów”. Skąd to wiem? Bo państwo nie mieli słuchawek do telefonu. Serial ten, poza nami, poznało jeszcze sześcioro osób, siedzących w pobliżu.
O godzinie pierwszej w nocy przebudziłam się, słysząc zagorzałą dyskusję z tyłu autokaru. Tematem przewodnim była religia, potem dzieci, a na końcu damski głos dorzucił kilka linijek o księżach. To była ostra wymiana zdań, która zakończyła się fochem uczestników nocnej debaty.Foch łączy ludzi.Głosów kłócących się osób nie usłyszałam już do końca podróży, może poza momentem, gdy pilot oferował pasażerom kawę.
„Jak zrobić najlepszego kotleta schabowego w chru…”, taki komunikat z telefonu za moimi plecami usłyszałam po drugiej w nocy, zanim ktoś wyłączył głos.
Bip, Bip, Bip, Bi,p Bip,Bip,Bip,Bip,Bip. Tym razem ktoś włączył dane komórkowe, a zapomniał wyłączyć dźwięk powiadomień. Te „bipnięcia” wybiły mnie ze snu. Zegar wskazywał godzinę czwartą rano.
Królowa wulgaryzmów
Jest w autokarze moment, który łączy wielu pasażerów. Są tak samo zgodni albo tak samo wkurzeni, co wyrażają bez ogródek, najczęściej nieco ściszonymi głosami.
Przerwa na papierosa. Gdy pilot ogłosił kilka minut przerwy, palący stali już w blokach startowych, choć autokar dopiero co znalazł miejsce parkingowe. Sytuacja może się zaostrzyć, gdy pilot ogłosi przerwę, ale krótką i dorzuci zdanie z prośbą o pozostanie na miejscach. Ech, wtedy ten nasz polski wyraz o międzynarodowej sławie, gwiazda w filmie „Pod słońcem Toskanii”, wybrzmiewa z ust każdego palącego pasażera, niekoniecznie ściszonym głosem.
Najbardziej w tej podróży lubię jej koniec, moment gdy otwieram drzwi domu, ściągam buty i siadam na sofie. Marzę wtedy o kąpieli, ciepłym posiłku i kawie. I najpiękniejsze jest to, że wszystkie te marzenia mogę zrealizować.
Ślad obecności
Jeśli jesteś w tym miejscu, to znaczy, że tekst mógł być interesujący-). Byłoby mi bardzo miło, gdybym otrzymała od ciebie wiadomość w komentarzu, ślad twojej obecności.