Rok 2016. Zamieszkaliśmy we Włoszech.
Spędzimy czas w Toskanii, w małej mieścince niedaleko Arezzo. Nie bez powodu.
Funkcjonowanie, w jakie się wplątaliśmy w ciągu ostatnich lat, przytłumiło w nas chęci do prawdziwego życia. Nieraz mieszały nam się dni tygodnia. Nie dotrzymywaliśmy słowa danego dzieciakom. Byliśmy zmęczeni, zniechęceni i apatyczni.
W walce o siebie i rodzinę, o powrót do równowagi, postanowiliśmy odsunąć się trochę z życia zawodowego. Nie rezygnować, a zdystansować się. Póki jest jeszcze czas, ratować i odbudowywać szczęście, wewnętrzny spokój, potrzebę bliskości, relacje z najbliższymi. Wybraliśmy Italię – tu się dobrze czujemy. Poza Pawłem, nikt z naszej rodziny nie zna języka włoskiego. Będzie to szalony wyczyn całej naszej familii, a zwłaszcza dzieci, które rozpoczną edukację we włoskiej szkole i to na różnych szczeblach (przedszkole,szkoła podstawowa,technikum).
Będą tu zapiski o odnajdywaniu zagubionego spokoju, o włoskim regionie, naszej rodzinie, ludziach, kuchni Pawła, ogrodzie, kawie i całej reszcie, która składa się na ŻYCIE.
Warto coś zmieniać, jeśli dotychczasowe metody zawodzą.
Dobrego dnia-)
Czekam na odkrycie piękna tej miescinki , udokumentowane pięknymi fotkami ….
na to coś co Was zaskoczy , co pokochacie i co odkryjecie ……
powodzenia…..
to będzie wyzwanie…..przyjemne wyzwanie-)
i o to właśnie chodzi , wyzwania to cząstka naszego zycia , która pozwala nam spełniać marzenia …..
które dają nadzieje na lepsze jutro..
pewnie gdzieś tam , w tej mieścinie za barem , za dziadkiem wystawionym na werandę na wietrzenie …. jest ukryty Wasz kawałek szczęśliwości , z całego serca co byście je znaleźli Hej!!!